sobota, 7 marca 2015

Rozdział 7


-O, Ada, Wojtek!- przywitała nas ciocia Włodarczyka, pani Basia -Jak zwykle punktualni - kobieta przepuściła nas w drzwiach, a następnie wyściskała. Taką teściową to bym mogła mieć.Mieliśmy to szczęście, że byliśmy pierwszymi gośćmi.
-A gdzie nasza solenizantka? - zapytałam i wyjęłam z torebki prezent.
-W salonie - odpowiedziała. Udaliśmy się do pomieszczenia gdzie przy stole siedziała ciotka Katarzyna. Przywitaliśmy się ze staruszką i złożyliśmy jej życzenia. Następnie ciocia Basia nakazała nam usiąść przy stole i podała obiad.
-Wojtek mógłbyś na chwilę zostawić mnie i Adę? Idź pomóż coś cioci Basi albo wujkowi - powiedziała po skończonym posiłku ciotka Katarzyna.
-Oczywiście - przyjmujący spojrzał zdziwiony na swoją ciotkę, po czym opuścił salon.
-Mam nadzieje, że nie zanosi się na jakieś kazanie - zaśmiałam się.
-Nie, przecież nie jestem twoją teściową - szybko odpowiedziała kobieta - Mam do ciebie sprawę, a tak właściwie to do Wojtka też. Ale z tobą się szybciej dogadam.
-Dobrze, a więc o co chodzi?
-Wiesz, że mam już swoje lata. Mąż dawno już nie na tym świecie, dzieci nie mam...
-Chwilę, chyba ciocia nie umiera - nie miałam zupełnego pojęcia o co jej chodzi. 
-No jasne, że nie - skarciła mnie - Wracając do rzeczy. Przez te wszystkie lata uzbierałam sobie dość duży majątek. Nieskromnie mówiąc bardzo duży.
-Ale co ja mam do tego?
-Nie przerywaj mi - zaśmiała się - Jaka ta dzisiejsza młodzież ciekawa. Na czym to ja skończyłam?
-Na majątku
-Aha. Zdecydowałam się przekazać wam trochę mojego dobytku. Jutro jadę załatwić sprawę z testamentem. Chcę by trafił w ręce młodych między innymi w twoje i Wojtka.
-Ciocia chyba żartuje
-Czy wyglądam jakbym żartowała? - pokręciłam przecząco głową - Więc ustaliłam, że wy dostaniecie domek na Mazurach...
-Co? Chwilę bo już się kompletnie pogubiłam. Jaki dom?
-Nie dom tylko domek - poprawiła mnie - Kupiłam go jakieś 20 lat temu, ale spokojnie jest zadbany. Jeśli chcesz mogę ci dać klucze do niego już teraz.
-Nie trzeba - szybko odparłam - Ale ciocia tak na serio?
-Oczywiście - uniosła się trochę, ale po chwili zaśmiała się - Wiem, że cie bardzo zaskoczyłam, ale chyba się cieszysz? Ada kto nie chciałby jeździć w wakacje na Mazury? 
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Już wszystko sobie przemyślałam. Dostaniecie tez parę groszy - staruszka uśmiechnęłam się promiennie. Naszą dalszą rozmowę przerwał Wojtek.
-Nas czym tak dyskutujecie? - zapytał i usiadł obok mnie. 
-Tak sobie rozmawiamy o tobie - odparłam i lekko się uśmiechnęłam. Nadal nie mogłam uwierzyć w słowa ciotki Kasi. Totalnie mnie zaskoczyła. Nawet Wróżbita Maciej by tego nie przewidział. 
Godzinę później zaczęła zjeżdżać się reszt rodziny przyjmującego. W tym także moja teściowa. Miałam ten 'zaszczyt', że usiadła naprzeciwko mnie. Na szczęści miałam obok siebie ciotkę Katarzynę, która także za nią nie przepadała. Gdy reszta rodziny zjadła obiad zaczęły się dyskusje na temat siatkówki. Niestety po ok.godzinie się skończyły i zostałam skazana moją teściową.
-Ada co tam u twojej siostry? - zagadnęła mnie pani Dorota.
-Bardzo dobrze. Dzisiaj mamy ją odwiedzić - uśmiechnęłam się krzywo.
-A jak z Emilką? - wiedziałam, że poruszy temat mojej chrześnicy-Radzą sobie z nią? - nie, oddali ją do zoo, pomyślałam. Jeśli wchodzimy na temat Emilii, to oznacza tylko jedno. Teściowa będzie puszczać mi aluzje na temat, że my też powinniśmy mieć dziecko.
-Tak, oczywiście - powiedziałam chłodno, a Wojtek chwycił mnie za rękę. Pewnie bał się, że palnę coś głupiego.
-A wy nie myślicie o jakimś dzieciaczku? - zapytała, a do naszej rozmowy włączyła się reszta babskiego towarzystwa. A nie mówiłam, że zejdziemy na temat dzieci?
-Musicie się śpieszyć Ada. Zegar biologiczny tyka - rzekła teściowa.
-A co teściowej się już wytykał? - upiłam łyk soku. Wojtek ścisnął mocniej moją dłoń, a reszta ciotek lekko się zmieszała.
-Na to wygląda, teraz jakieś przeterminowane hormony tylko zostały - zgodziła się ze mną dzisiejsza solenizantka. I tak zakończył się temat dzieci.
W miedzy czasie na stół wszedł alkohol. Z Wojtkiem ustaliłam, że to on kieruje w drodze powrotnej więc mogłam śmiało skosztować nawet domowych produkcji.
-Chcesz spróbować? - zapytałam Wojtka, kiedy w moim kieliszku znajdowała się wiśniówka domowej roboty.
-Przecież ja wracam do Bełchatowa
-A powąchać? - wyszczerzyłam się. 
-Rozpijasz mi syna - mruknęła, nie kto inny jak pani Dorotka.
-Oj tam, już nie pierwszy raz - odpowiedziałam i wlałam w siebie całą zawartość kieliszka.
Siedzieliśmy sobie tak przez następne godziny. Oczywiście mama Włodarczyka ciągle mi się czepiała. Ja tylko mogłam patrzeć błagalnie na przyjmującego i ciągle dostawałam tą samą odpowiedź : jeszcze chwilę. Chwila przeciągnęła się w godzinę i nowe upomnienia od 'mamusi'. Jakoś to wytrzymywałam, ale do czasu.
-Co tam u Ewy? - zapytała, a ja zakrztusiłam się własną śliną. Teraz to przegięła. Mowa była o mojej kuzynce, za którą szczerze nie przepadam. Co bym nie zrobiła Ewa i tak jest lepsza. I tak przez całe życie.
-Chyba nic ciekawego. Ciężko pracuje pod latarnią, jak zawsze - odpowiedziałam bez namysłu. Oczywiście Wojtek mocniej ścisnął moją dłoń, a nawet kopnął mnie pod stołem. Faktycznie tej uwagi mogłam sobie oszczędzić. Co ja poradzę, że nie umiem trzymać języka za zębami?!
Kątem oka zobaczyłam, że ciotka Katarzyna prawie płacze za śmiechu. Inne kobiety udawały, że nie słyszały tej uwagi. Teściowa prawie w ogóle nie mogła się oderwać od szklanki z sokiem. Ale ja zgasiłam. Jestem z siebie dumna. No prawie.
-Nie wiem jak ty, ale ja jadę, a raczej idę do Eweliny - szepnęłam do Wojtka i wstałam ze swojego miejsca. Przyjmujący również to uczynił i zaczęliśmy się żegnać ze wszystkimi.
Gdy wyszliśmy na dwór Włodarczyk od razu mnie zaatakował.
-Mogę wiedzieć co ty robisz? 
-O co ci chodzi? - powiedziałam i wsiadłam do auta.
-Jak to o co mi chodzi. Ja rozumiem, że z moją matka się nie lubisz i tak dalej, ale dzisiaj przegięłaś. 
-A ty ją jeszcze bronisz - fuknęłam - Spójrz na to z mojej perspektywy. Ciągle ci ktoś za przeproszeniem pierdoli tego nie rób, a to możesz. Pić alkoholu nie mogę, ale pieprzyć się z tobą całą noc żeby mieć dziecko to już tak. O Ewce już nie wspomnę.
-Mogłaś chociaż trochę się powstrzymać - wygląda na to, że na prawdę wkurzyłam Wojtka.
-Czy ona się powstrzymywała? Bo mi się zdawało, że nie. To wszystko przez nią 
-Jak zwykle Ada jest niewinna i najbardziej poszkodowana - mruknął.
-Jak zwykle? - zapytałam z oburzeniem.
-Tak. Zawsze gdy coś się stanie wszyscy są winni dookoła, ale nigdy ty! - spojrzał na mnie gniewnie - A jeśli jest jakiś problem ty ZAWSZE od niego uciekasz żeby tylko nie być winną 
-To po co się ze mną żeniłeś? Ewka była wolna. Poza tym ona ZAWSZE jest idealna - powiedziałam cicho i odwróciłam głowę w stronę okna.
Trochę zabolały mnie jego słowa. Postanowiłam już nie kontynuować tej rozmowy bo i tak nie miała sensu. Przez następne 20 minut milczeliśmy jak zaklęci. W końcu dojechaliśmy do Eweliny. Wysiadłam z samochodu i jak strzała ruszyłam do drzwi. Gdy się otworzyły najpierw wyleciała mała, puchata kulka, czyli Bunio. Przywitałam się z psiakiem.
-Podaj hasło - swoją głowę wychylił Damian, mój szwagier. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Coco jambo i do przodu? - w odpowiedzi zostałam wręcz zgnieciona przez Damiana. 
Gospodarz domu przesunął się i wpuścił nas do środka.
-Ciocia Ada i wujek Wojtek! - krzyknęła Emilia i zaczęła przytulać się do naszych nóg. Musiałam to dość śmiesznie wyglądać kiedy malutka dziewczynka tuliłam się do takich olbrzymów - Macie coś dla mnie? - zapytała wyszczerzona. Wojtek wziął ją na ręce, a ja wygrzebałam z torebki wcześniej kupione słodycze, lalkę i koszulkę.
Następnie przywitałam się z siostrą.Obydwie, a raczej we trzy bo Emilia podreptała za nami,udałyśmy się do kuchni by przygotować coś do picia Damian wziął Wojtka do garażu by pochwalić się huśtawką, którą podobno ostatnio sam zrobił.
-Coś się stało? Nie wyglądasz za dobrze - powiedziała Ewelina, gdy wyciągała sok z lodówki.
-Nawet nie pytaj - odparłam i przeczesałam włosy dłonią.
-Pokłóciłaś się z panem Wu?
-Oczywiście, że tak. To wszystko przez tą jędzę - opowiedziałam siostrze o wizycie u jego rodzinki i o kłótni.
-Trochę przegięłaś - stwierdziła Ewelina, gdy siedziałyśmy w salonie i piłyśmy swoje napoje.
-I ty Brudasie przeciwko mnie? - zrobiłam podkówkę.
-Chyba Brutusie - zaśmiała się.
-Brutus, Brudas nie ważne - machnęłam ręką - Wiem, że mogłam się powstrzymać, ale on powinien postawić się na moim miejscu - powiedziałam, przyglądając się mojej chrześnicy jak własnie testuje nową zabawkę.
-Ok teraz zgadzam się z tobą
-Serio?
-Nie - wystawiła mi język.
Gdy chłopcy wrócili, od razu zaczęli bawić się z Emilią. Nawet nie chcieli mnie do niej dopuścić.
-Ciociu? - zapytała Em, gdy zrobili przerwę w zabawie.
-Słucham cię
-Ty dzisiaj nie pracujesz z wujkiem?
-Nie, dzisiaj mamy wolne
-To... - mała zamyśliła się na chwilę - To kto teraz będzie zarabial na zelki? - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Knopers, twoja córka jest podobna do ciebie. Aż zbyt podobna - zwróciłam się do szwagra. Ten wystawił mi język i rzucił we mnie poduszką.
Posiedzieliśmy u 'Knopersów' do 19 i zaczęliśmy się zbierać z powrotem do Bełchatowa. Em była bardzo tym niepocieszona, ale obiecałam jej, że niedługo ją odwiedzimy i przywieziemy żelki. Przez pół drogi znowu się do siebie nie odzywaliśmy.
-Gniewasz się? - zapytał Wojtek. Tak, teraz będzie mnie przepraszał.
-Nie - oparłam i udawała, że mam zamiar zasnąć.
-I tak wiem, że nie zaśniesz - westchnął - Przepraszam - delikatnie chwycił mnie za dłoń. Pokiwałam głową i zaczęłam wpatrywać się w zmieniający się krajobraz. 




Jak widać obiadek nie bardzo się udał :D Może w następnym rozdziale ich pogodzę, jeszcze się zastanowię.
Jak wrażenia po dzisiejszym meczu Skry? Ja lepiej nie będę komentować. Przynajmniej był bardzo ciekawy mecz :D
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny za tydzień :*

9 komentarzy:

  1. Pierwsza!!
    No to tak..Rozdziała świetny!, Ada jak zawsze najlepsza.!!!:D "Chyba nic ciekawego. Ciężko pracuje pod latarnią, jak zawsze" -te słowa mnie rozwaliły!! Dosłownie , leże i nie wstaję..Uśmiałam się. Współczuję Adzie takiej teściowej...Ale cóż...
    Mam nadzieję,że Ada wybaczy Wojtusiowi :*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza!!!
    No to tak rozdział świetny!! Ada najlepsza!! "Chyba nic ciekawego. Ciężko pracuje pod latarnią, jak zawsze"-te słowa mnie rozwaliły,dosłownie,leże i nie wstaję. Uśmiałam się.Mam nadzieję, że Ada wybaczy naszemu Wojtusiowi!!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ada zawsze wie co powiedzieć. Ciocia Kasia ją zaskoczyła. Chyba najbardziej się lubią. Wojtek czasem zacząłby ją bronić, a nie tylko przytakuje mamusi. Niech chociaż raz postawi się w sytuacji Ady i zobaczy jak to jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah już lubię tą ciotkę Kaśkę...jak się z Adą zejdą, to teściowa dziewczyny może się chować xD
    No obiadek może i się nie udał, ale przynajmniej Ada mogła poćwiczyć na kimś cięte riposty, żeby nie wyjść z wprawy, no oczywiście został jeszcze Jej Wojtuś ^^ ;D
    -"To... - mała zamyśliła się na chwilę - To kto teraz będzie zarabiał na żelki? - wszyscy wybuchnęli śmiechem." Urocza ta mała, a jaka wygadana ^^ no chyba ma to po ciotce xD
    Kurde, nie żeby coś, ale Wojtek może choć raz postawić się w sytuacji żony i obronić Ją przed swoją matką... ehhh co to za facet ;P
    Mam nadzieję, że młodzi sobie wybaczą i znów będzie "normalnie", czyli po staremu xD a może połączy Ich PRAWDZIWE UCZUCIE? W sumie to fajnie by było ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! :D
    Sama bym chyba nie wytrzymała mając taką teściową. Strasznie wredna i upierdliwa kobieta. Nie dziwię się, że i Ada nie mogła opanować swoich nerwów. A Wojtek zamiast postawić się na miejscu żony i ją obronić, to jeszcze wytyka jej wszystko. Co z tymi facetami się dzieje. ;/
    Jedyna ciotka Kasia normalna. :D
    Nie mogę się doczekać, aż oni wreszcie zaczną naprawdę się kochać. Bo wydaje mi się, że ich małżeństwo nie jest z ich własnej woli. Oby to się to zmieniło. :3
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle świetny ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Ciotka Kasia fajna jest :D Zaskoczyła Adę :)
    Mam nadzieję, że Ada i Wojtek szybko się pogodzą i wreszcie pokochają siebie :D

    Zapraszam do mnie na 9 rozdział :) :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;****
    Chichotka

    OdpowiedzUsuń
  7. No to cioteczka Katarzyna wyskoczyła,z tym domkiem na Mazurach i majątkiem jak Filip z Konopii normalnie.No ale wĺaśnie, kto by nie chciał jeździć na wakacjach na Mazury? Ach...*.*
    Współczuje takiej teściowej, a Wojtej kurde niech się raz matce postawi a nie!
    Emilka jest taaaaka słidka :D
    Co do meczu to... Wojtuś grał :D Wiem, że Ameryki nie odkryłam xD Ale bardzo się cieszę, że zobaczyłam go na boisku, który próbował ciągnąć grę Skry.
    Zapraszam,do siebie :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. No, obiad trochę się nie udał.
    Ale fajnie, że dostali domek na Mazurach. :D Też bym chciała.
    Boże, co za teściowa... Masakra jakaś. To chyba ich sprawa, kiedy będą mieć dzieci? O ile w ogóle będą mieć, bo na razie to się na to nie zanosi.
    Najpierw się muszą pogodzić, a że są uparci, to to wcale takie łatwe chyba nie będzie. :D

    Wrażenia po meczu Skry bardzo dobre. :D Wymarzyłam sobie finał Lotos - Sovia, więc wynik dla mnie dobry. ;)

    Pozdrawiam. :*
    Jeśli dzisiaj wygra Sovia, wrzucę nowy rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na 48 rozdział ;)
    http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń